Grudzień to okres przygotowań świątecznych, przyozdabiania naszych domostw, kuchennego szaleństwa, kiedy home office zamienia się w kitchen office. Wraz z pierwszym dniem miesiąca rozpoczyna się czas pierniczenia.
Tradycyjnie kilka tygodni wcześniej nastawiało się ciasto piernikowe, by po dwóch tygodniach dojrzewania było zdatne do wykrawania pięknych ciasteczek, które przy wspólnym warsztacie skupiały całe rodziny. Szczególną uwagą cieszyły dziecięce rączki skore do lepienia wymyślnych kształtów a by później malować je kolorowym lukrem, zdobić pięknymi malunkami lub w przypadku najmłodszych stosować zasadę im więcej cm lukru tym lepiej. W domu roznosił się piękny aromat goździków, anyżu i cynamonu. Pierniki zanim doczekały Bożego Narodzenia zdobiły choinkę i stroiki świąteczne, były dodatkiem do świątecznego prezentu.
Zaraz po upieczeniu były na tyle twarde, że potrzebowały około dwóch tygodni leżakowania w zamkniętym pojemniku by nabierając wilgoci być łaskawymi dla zębów.
W Kurpiach Zielonych oraz na Mazurach na Trzech Króli popularne było przygotowywanie fafernuchów. Nazwa pochodzi od słowa Pfefferkuchen, z niemieckiego „piernik”. Ciastka te przyrządzało się z mąki żytniej, marchewki dla słodyczy i pieprzu. W bogatej wersji ciasto słodzono kurpiowskim złotem – miodem z przydomowej pasieki. Gotowaną marchewkę tarkowało się lub mieliło, zagniatało się z pozostałymi składnikami. Z wałeczków ciasta wycinało się romby jak kopytka.
W mojej kuchni zdarzało się, że pierniki piekło się i co drugi dzień. Pierwsza partia rozpoczynająca sezon przyrządzana była na mikołajkowy parkrun. W formie medalu otrzymywał je każdy przekraczający linię mety uczestnik. Dla odmiany mięciutkie, mocno przesycone miodem i korzeniami, bardzo puszyste. Trudno było się im oprzeć.
W tym roku dla odmiany pierwszą partię zrobiliśmy wczoraj. Jakież było zadowolenie młodzieży, która lepiła statki, yodę czy lodowe góry, wycinała choinki, renifery czy bombki… A potem wchłaniała z uśmiechem od ucha do ucha zamiast obiadu… Po tym pierniczeniu zostały tylko okruchy i dwa zdjęcia, które udało mi się ustrzelić. Cieszcie oczy recepturą i dajcie znać, czy pierniki doczekały lukrowania!
Ciasto na około 55 szt.
300g mąki pszennej
100g mąki żytniej
W przypadku mąki spokojnie możemy użyć mąki pełnoziarnistej typ 2000.
2 jaja
130g cukru pudru
100g miodu
1 łyżka kakao
1 łyżeczka sody
1 łyżka przyprawy do pierników
Przyprawę do pierników można kupić w każdym sklepie. Jednak analizując skład tej przyprawy dojdziemy do wniosku, że więcej tam jest mąki niż samych korzeni i w dodatku jakieś dodatki syntetyczne. Akysz! Na pohybel z tymi miksturami! Najlepszą przyprawę do pierników przyrządzić samemu i potem dawkować do każdego świątecznego wypieku. Jeśli mamy do dyspozycji zmielone przyprawy można samemu je wymieszać. Jeśli w całości, trzeba posilić się pomocą młynka lub moździerza i wcześniej starannie je utłuc. Proporcje przyprawy wyglądają następująco:
½ cynamonu
¼ imbiru
¼ goździków
1/8 gałki muszkatołowej
1/8 czarnego pieprzu
Wracając do naszej piernikowej receptury wszystkie składniki w temperaturze pokojowej należy zagnieść, rozwałkować na około 5 cm placek i wykrawać z niego kształty. Piec 8-10 minut w piekarniku góra dół w 180 stopniach lub 170 z termo obiegiem. Po termoobiegu pierniki mają charakterystyczne mikropęknięcia w strukturze.
Lukier
Aby lukier nie kleił się należy przygotować go z białek.
2 białka z jaj
180g cukru pudru
Kilka kropel soku z cytryny
Białka ubijamy jednak niezbyt sztywno, do białek dodajemy powoli cukier puder. Na koniec sok z cytryny lub pomarańczy. Lukier powinien być lśniąco biały. Po polukrowaniu pierniczki można włożyć jeszcze na kilka minut w piekarniku o temperaturze 50 stopni przy otwartym piekarniku, by szybciej wyschły.
Smacznego!
Lena Adamusiak
Cieszymy się, że możemy być z Tobą w kontakcie! Jak się miewają Twoje noworoczne postanowienia? Czy jeszcze coś z nich pamiętasz? Nie jest tajemnicą, że najtrudniejsza jest druga połowa miesiąca… Mocno trzymamy kciuki za Ciebie, bo każde pięć minut aktywności przybliża Cię do Twojego celu. Mamy kilka tekstów które pomogą Ci wytrwać w postanowieniach….
Słyszeliście o „Blue Monday”? Przypada zazwyczaj około trzy tygodnie po podjęciu przez nas noworocznych postanowień, próby zmiany nawyków i naszego stylu życia. W związku z tym mamy dla Was kilka przydatnych rad, które pomogą wykorzystać dotychczasowe sukcesy, jako motywację do utrzymania postawionych sobie celów. . Trzeci tydzień nowego roku to moment, kiedy możecie stracić motywację po pełnym entuzjazmu i…