Jane mieszkała w Ukrainie, aż w jednej chwili jej życie wywróciło się do góry nogami. Po tym, jak początkowo ukrywała się w bunkrze, odbyła wraz z matką trudną podróż do Włoch i znalazła rodzinę, u której się zatrzymała. Jane opowiada nam, jak życzliwość społeczności parkrun stała się stałym elementem ich nowego życia.
Jestem Ukrainką i przez ostatnich siedem lat mieszkałam i pracowałam w Kijowie. 24 lutego bardzo wcześnie rano obudziły mnie głośne wybuchy w Kijowie. W jednej chwili nasz świat został wywrócony do góry nogami.
Przez kilka pierwszych dni mój partner i ja nocowaliśmy w bunkrze – w szkole niedaleko naszego domu. Później powiedziano nam, że chowanie się w przestrzeni między ścianami naszych domów jest również stosunkowo bezpieczne, więc tak zrobiliśmy. Z każdą syreną ukrywaliśmy się i modliliśmy.
Okolice Kijowa stawały się coraz bardziej niebezpieczne i musiałam uciekać do zachodniej części Ukrainy. Za pośrednictwem strony internetowej, która łączy potrzebujących Ukraińców z tymi, którzy mogą zaoferować tymczasowe mieszkanie, znalazłam rodzinę we Włoszech. Powiedzieli mi, że mogą zaoferować bezpieczne miejsce do życia dla mojej mamy i dla mnie.
Kolejne dni były wyzwaniem: długa podróż, nowy kraj, nowa kultura, nowy język i nowa rodzina. W tym trudnym czasie zdecydowanie szukałyśmy stabilności, a znalazłyśmy ją na więcej sposobów, niż się spodziewałyśmy.
Trzy dni po przyjeździe do Włoch byłyśmy już zarejestrowane na parkrun i od tego czasu jesteśmy obecne na spotkaniu w każdą sobotę. Jeden parkrun przeszłam, a inne przebiegłam, moja mama za to była wolontariuszem ubezpieczającym trasę i nauczyła się też mierzyć czas, co teraz robi co tydzień! Nie mówi po włosku, ale jest w tym świetna!
Na parkrun jest tak wielu wspaniałych ludzi – nie rozumiemy wszystkiego, co mówią, ale wiemy, że są mili i chcą nam pomóc. Robimy co w naszej mocy, aby zaakceptować wszystko, co dobre i przydatne i być częścią włoskiego życia. parkrun stał się stałą częścią naszego nowego i bardzo odmiennego życia. Teraz wiemy, jak to działa, wiemy, czego się spodziewać i co tydzień spotykamy ludzi, z którymi można się przywitać, w dowolnym języku!
Doceniam wszystko, co teraz mamy i jestem bardzo wdzięczna społeczności parkrun, Włochom i innym ludziom na świecie, którzy pomagają nam na tak wiele różnych sposobów.
Джейн Доу (Jane Doe)
Koordynator parkrun dodał:
„Po traumatycznej podróży Jane Doe i jej matka przybyły do Włoch, do naszego domu. Była środa. Jestem koordynatorem parkrun, więc oczywiście przed sobotą obie były w pełni zarejestrowane na parkrun we Włoszech. Podczas swojego drugiego parkrunu mama Jane nauczyła się mierzyć czas, mimo że nie mówi po włosku i bardzo słabo po angielsku. I była wspaniała! Jej córka zachwyciła nas tym, że mimo naszej trudnej trasy, Jane pokonała ją biegiem, cały czas się uśmiechając.
Lokalna społeczność parkrun była niesamowita – pojawiły się buty i odzież do biegania (kiedy w pośpiechu opuszczasz kraj, buty do biegania i ubrania sportowe nie są twoim priorytetem), a zainteresowanie tym, żeby obie poczuły się dobrze przyjęte, było przytłaczające. Byłem bardzo podekscytowany tym, jak wielu ludzi chciało pomóc i rzeczywiście pomogło na różne sposoby.
Co tydzień nasza tablica parkrun, na której widnieje numer spotkania, data i unikalna wiadomość na dany tydzień, pojawia się w co najmniej dwóch językach – włoskim i rosyjskim (język, którego matka i córka używają między sobą) i często po angielsku, także dla naszych turystów z zagranicznych lokalizacji”.
parkrun to bezpieczne miejsce dla wszystkich.
#loveparkrun
W końcu się doczekaliśmy! Już jest! Znowu mamy lato! A jak lato, to wakacje i “Wakacyjna pocztówka parkrun”, która już chyba na stałe zagości w naszym kalendarzu, bo cieszy się całkiem sporym zainteresowaniem. W ubiegłych latach chętnie dołączaliście do naszej akcji, przesyłając nam zdjęcia z Waszych wakacji. No dobrze, ale może przypomnijmy o…
19 km – dokładnie tyle wynosiła odległość do mojego NENDY, czyli najbliższej nieodwiedzonej lokalizacji parkrun (ang. nearest event not done yet). Niby niewiele, a jednak przez długi czas, mimo kilkukrotnych prób zaplanowania tej wizyty, nie udawało mi się dotrzeć do parkrun Błonie w Kórniku, bo właśnie o tej lokalizacji mowa. Jako osoba niezmotoryzowana miałam…