3 lipca 2021 roku życie mieszkańców Woli zmieniło się na zawsze. Przed samą inauguracją koordynator lokalizacji parkrun Bulwar nad Wisłą często pytany był jaką linią metra można tam dojechać, ile czasu zajmie transport ze Śródmieścia.
Tymczasem ta wioska położona nieopodal Pszczyny w województwie śląskim, tuż przy granicy z województwem małopolskim, choć niewielka, jest mocno bijącym sportowym sercem gminy Miedźna. W ciągu roku miejscowy parkrun odwiedzają goście z całego świata, także Ci ze stolicy, którym nazwa jest bardzo bliska.
Dotychczas najdłuższą drogę na parkrun Bulwary nad Wisłą przebyła parkrunerka z Australii, która spędzając wakacje w rodzinnych stronach, poszukiwała parkruna w okolicach Oświęcimia czy Bytomia. Jakież było jej zdziwienie gdy najbliższą lokalizację znalazła dopiero na czerwonej ziemi tuż przy Vistula Bridge, tam gdzie królowa polskich rzecz wije swe meandry.
parkrun Bulwar nad Wisłą jest miejscem dorocznych pielgrzymek parkrunerów z Trójmiasta, Chrzanowa, Katowic, Sosnowca i Krakowa.
50 edycji było okazją do przekroczenia mety 903 razy przez 225 osób. 89 wolontariuszy uczestniczyło w przygotowaniu spotkań, z czego największa część pochodziła z grupy z PoWoli do Celu. W tej lokalizacji zarejestrowanych jest 246 osób.
Grupa Powoli do Celu powstała by zaktywizować i zjednoczyć lokalną śląską społeczność. Wspólnie biegają, trenują, organizują wyjazdy rowerowe, wspinają się po górach, organizują okolicznościowe imprezy sportowe. Skupia dorosłych oraz dzieci. Dwa lata temu podjęli rękawicę by każdej soboty spotykać się na parkrunie.
Przygotowania do obchodów pierwszej rocznicy parkrun Bulwary nad Wisłą w Woli koło Pszczyny rozpoczęły się od nie pospolitego ruszenia mieszkańców tego niespełna ośmiu tysięcznego miasteczka. Na cel wzięli wysoką trawę, która porastała nadwiślańskie wały. Od świtu w piątek sprawy w swoje ręce wziął Andrzej Painta, który traktorem kosił najwyższe chaszcze. W piątkowy wieczór, chwilę przed burzą, która została zamówiona by przygasić lejący się żar z nieba, brygada pod okiem sztygara Arkadiusza uzbrojona w grabie, widły i podkaszarki przeczesała trasę, by nikomu z 300 oczekiwanych uczestników nie brakowało miejsca na czerwonej, ubitej ziemi.
Po uprzątnięciu terenu, na Vistula Bridge rozgrywaliśmy zawody, czyj kij przepłynie najszybciej pod mostem, a potem urządziliśmy bitwę na pokrzywy.
Sobotni poranek zaczął się wcześniej niż zwykle. Na starcie od ósmej zespół do rozstawiał sprzęt, oznaczał trasę, rozstawiał namiot. Zaczęli gromadzić się lokalni uczestnicy oraz goście z parkrun Jabłonnej, parkrun Katowice i parkrun Rumia. Było gwarnie i wesoło.
Tuż po 9 po zrobieniu grupowego zdjęcia, ruszyliśmy z kopyta. Każdy we własnym tempie. My przekomarzając się z Adamem Ładą, któy dziś wyjątkowo nie zamykał stawki, maszerowaliśmy od początku do końca. Kontemplowaliśmy spokój i ciszę okolicy. Za szlabanem zastanawialiśmy się, którą drogą miejscowe kury uciekają z zagrody, co robią kaczki, gdy nikt nie patrzy, z jaką prędkością płynie woda w Wiśle.
Na mecie czekała kolejna niespodzianka. Oprócz pierwszo rocznicowego i przy okazji 50 spotkania parkrun Bulwar nad Wisłą, dwójka stałych uczestników: Anna i Artur Kantorowscy obchodzili 11 rocznicę ślubu. Nie brakowało wiwatów, gratulacji, uścisków i tradycyjnego “Sto lat” serwowanego przez DJ Arqadio. W strefie gastro Weronika serwowała przepyszny tort i inne nieprzetworzone smakołyki, o które zadbali uczestnicy parkrun. Dzieci biegały z balonami. Jeśli nie byliście to bardzo żałujcie. Tej wspaniałej atmosfery nie da się odtworzyć czy opowiedzieć. Tutaj możesz poczuć się na luzie, przyjacielskim gronie, z dala od wielkomiejskiego zgiełku czy napompowania.
Metę przekroczyło 31 uczestników, w tym 4 debiutantów. 9 osób poprawiło swoje życiówki.
To wspaniałe wydarzenie nie odbyłoby się bez zaangażowania cudownych bohaterów w odblaskowych kamizelkach za co szczególnie dziękujemy.
Obchody pierwszego roku działalności parkrun Bulwary nad Wisłą trwały jeszcze długo i sięgały Babiogórskiego Parku Narodowego. Pobudką o 22 obwieszczono początek wyprawy na wschód słońca. Trzy godziny później rozpoczęliśmy nocną wędrówkę na szczyt Babiej Góry. Pierwotnie planowane jako kameralne spotkanie zupełnie tak nie wyglądało. Ludzi jak na pielgrzymce, jeden za drugim wędrowali kamienistym szlakiem. Białe gęste powietrze wdzierało się w nozdrza. Klimat przypominał wenezuelską dżunglę – parno i duszno. Na Sokolicy zrobiłyśmy pamiątkowe zdjęcie pod znakiem Uwaga Żmije. Jakoś tylko kobiece grono garnęło się do niego.
Zbiórka przed wyprawą
Później klimat zmienił się diametralnie. Z każdym kolejnym krokiem było chłodniej i wietrzniej. Sznur wędrowców z czołówkami przerzedził się do tego stopnia, że miałam wrażenie, że w tej czeluści jestem zupełnie sama. Poza kamienistą ścieżką wśród kosodrzewiny było widać zupełnie nic. Na sam szczyt dotarłam o 3:30. O wiele za szybko. Na wschód słońca mieliśmy czekać jeszcze godzinę. Warunki były coraz trudniejsze. Wiejący wiatr sprawiał, że odczuwalna temperatura oscylowała wokół zera. Szczęśliwie udało się schronić za kamienną ścianą. Wszyscy owinięci w śpiwory, kurtki, folie, bardziej przypominali uchodźców. Z tego zimna bałam się ściągać wierzchnią kurtkę, pod którą w plecaku miałam termos z herbatą. Gdzie to Słońce???
Z czasem zaczęło świtać. Co jakiś czas wiatr rozwiewał ciemność uwidaczniając biały puch chmur, które były poniżej szczytu, różowo – pomarańczowe niebo oraz panoramę Tatr widokiem przypominające zapis migotania przedsionków na EKG. Im bliżej godziny zero tym więcej ludzi powstało z telefonami w dłoni. Całkiem jak na Open’erze.
I w końcu wyszło ono – całe w złoto pomarańczowej poświacie. Magiczne chwile. Dzień zwyciężający ciemność nocy na białęj puchowej kołdrze chmur.
W drodze powrotnej udało się zrobić zdjęcie ze znakiem szczytu. Potem popędziłam w dół. Było mi tak zimno, że szybciutko przegoniłam wszystkich leniwie zwlekających się ze szczytu. Równowagę termiczną odzyskałam dopiero kilkaset metrów niżej, a kilka kilometrów dalej, na polanie oczekując na kolejną osobę z naszej grupy, która wiedziała dokąd mamy skręcić.
Po kolejnym postoju pewna dziewczyna zagadnęła mnie czy my się znamy. Nie myśląc wiele rzuciłam, że tak. “Jeśli jesteś z PoWoli do Celu, to na pewno”. “To chyba rzadko chodzisz na treningi” dodała.
No, na parkrunie urodzinowym jej nie było.
Jak się później okazało mimo, że spotkaliśmy się pierwszy raz w życiu z Małgorzatą miałyśmy wiele wspólnych miejsc i tematów. Już do końca trasy w zawrotnym tempie maszerując noga w nogę obgadałyśmy pół życia. Podobne dusze zawsze na siebie trafią. Kiedy ktoś ma się pojawić w naszym życiu tak będzie i kropka, nawet gdzieś w chaszczach Babiogórskiego Parku Narodowego
Do parkingu dotarliśmy około ósmej. Wyczerpani, ale szczęśliwi. Trochę rozciągania i w drogę do domu.
To były bardzo ciekawe urodziny parkrun Bulwary nad Wisłą. Oglądając zeszłoroczną wyprawę na wschód słońca na Babiej – pustki na szlaku, gwiaździste niebo, świetliki w dole, fioletowy, różowy i pomarańczowy blask wszędzie od wschodzącego słońca trudno uwierzyć, że byłam w tym samym miejscu. To co było wspólne to dobry duch zespołu, wspaniałą atmosfera wsparcia, tak jak na parkrunie.
Odliczamy już do kolejnych urodzin parkrun Bulwary nad Wisłą. Mam nadzieję, że coraz większa rzesza mieszkańców Woli dołączy do naszej sobotniej inicjatywy. Mają niesamowite szczęście, że parkrun jest na wyciągnięcie ręki!
Do zobaczenia na parkrunowych szlakach!
Lena Adamusiak
#loveparkrun
Zapraszamy do zapoznania się z wydarzeniami, które będą miały miejsce w najbliższych tygodniach. Dla Waszej wygody w jednym miejscu gromadzimy informacje o nowych lokalizacjach, specjalnych edycjach, urodzinach czy też okrągłych spotkaniach w ramach poszczególnych lokalizacji parkrun w Polsce. INAUGURACJA LOKALIZACJI Sobota, 23.09.2023 r. - parkrun Pałac Książęcy, Żagań Sobota, 30.09.2023 r. - parkrun Młynówka Królewska, Kraków…
Edycje specjalne, czyli obiekt szczególnego zainteresowania parkrunowych turystów, to edycje, które odbywają się w dodatkowy dzień w ciągu roku, który nie jest sobotą. Lokalizacje parkrun mogą w ciągu roku przeprowadzić jedną dodatkową edycję – w Polsce są one organizowane w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Pozostałe kraje przyjęły jednak inne dni jako dodatkowy dzień do parkrunowego…