Dobrnęliśmy właśnie do ostatniej odsłony tego krótkiego cyklu wpisów z Australii. Jak już wcześniej wspominałam, starałam się wycisnąć z tego wyjazdu jak najwięcej, dlatego też moja ostatnia wizyta na australijskim parkrun miała miejsce dokładnie w dniu wylotu do Polski, ok. 14h przed startem samolotu.
O ile trzy wcześniejsze wizyty na parkrun z góry zaplanowałam i wybrałam dokładnie lokalizacje, tak z tą ostatnią miałam problem. Myślałam o Cronulla parkrun, gdzie trasa prowadzi wzdłuż wybrzeża i częściowo po plaży, jednak gdy zobaczyłam, że spotkania odbywają się o 7 rano i żeby dotrzeć na miejsce musiałabym wstać o 4 rano, mój entuzjazm trochę przygasł. Przeanalizowałam mapę lokalizacji parkrun w Sydney i sprawdziłam które kropeczki z logo parkrun nie są zielone, a więc wciąż czekają na moją wizytę. W końcu – dość spontanicznie – wybór padł na GreenWay parkrun, lokalizację mieszczącą się niedaleko ścisłego centrum Sydney. Dzięki temu miałam okazję nie tylko pożegnać się z parkrun na australijskiej ziemi, ale również po raz ostatni – choć jedynie z okien pociągu – zobaczyć Operę i słynny Harbour Bridge, który co roku w Sylwestra rozświetlany jest tysiącami fajerwerków.
Druga, zdecydowana zaleta tej lokalizacji to fakt, że spotkania rozpoczynają się o 8 rano, co było dużym ułatwieniem, biorąc pod uwagę fakt, że poprzedniego dnia świętowałam mój ostatni wieczór w Australii, a więc nie poszłam zbyt wcześnie spać. Poranek tego dnia był idealny, czuć było w powietrzu nadchodzące lato (choć to w Australii oficjalnie rozpoczyna się 1 grudnia). Już wiedziałam, że ciężko mi będzie wieczorem wsiąść do samolotu i wrócić do Polski, szczególnie, że wizja listopadowej pogody w Polsce po powrocie nie napawała optymizmem. Może gdyby padało, byłoby mi łatwiej?
GreenWay parkrun to stosunkowo młoda lokalizacja – w lutym będzie obchodzić swoje 5. urodziny – ale dość prężnie działająca. Co tydzień w Richard Murden Reserve zjawia się ok. 250 osób, chcących aktywnie spędzić sobotni poranek. Trasa składa się z dwóch powtórzeń odcinka o długości 2,5km, na końcu którego stoi wolontariusz wskazujący miejsce nawrotki i dopingujący do dalszego biegu lub marszu.
Poranne słońce coraz bardziej przypiekało, ptaki przelatywały nad głowami, do tego byłam otoczona innymi uczestnikami parkrun. Czego chcieć więcej od sobotniego poranka? Nie biegło mi się lekko, ale nie zwracałam uwagi na czas – starałam się chłonąć każdą minutę tego spotkania. Uśmiechałam się do innych uczestników, gdy mijałam ich na trasie, dziękowałam wolontariuszom, zagrzewających nas do biegu czy marszu, a gdy wbiegłam na metę, było mi smutno, że to już naprawdę koniec. Pokręciłam się trochę w okolicy mety, podziwiając uczestników ubranych w parkrunowe akcesoria dostępne tylko w Australii – czapki i daszki w czarnym i pomarańczowym kolorze. Dopiero wtedy pomyślałam, że fajnie byłoby taką czapkę mieć, ale było już zdecydowanie za późno na zakup.
Na mecie oczywiście nie obyło się bez standardowego zdjęcia w ramce, czym zakończyłam swoją wizytę na parkrun. Nie potrafiłam od razu wrócić do mieszkania i kończyć pakowania, dlatego wybrałam się na długi po-parkrunowy spacer z kawą w ręku.
To był ostatni odcinek moich australijskich relacji, ale może chcielibyście podzielić się swoimi opowieściami z wizyt na parkrun w różnych zakątkach Polski czy świata? Jeśli tak, koniecznie napiszcie na anna.ziombek@parkrun.com – może zainspirujecie kogoś do podobnego wyjazdu?
Ania Ziombek
Zapraszamy do zapoznania się z wydarzeniami, które będą miały miejsce w najbliższych tygodniach. Dla Waszej wygody w jednym miejscu gromadzimy informacje o nowych lokalizacjach, specjalnych edycjach, urodzinach czy też okrągłych spotkaniach w ramach poszczególnych lokalizacji parkrun w Polsce. . URODZINY LOKALIZACJI Sobota, 04.02.2023 r. – 5. urodziny parkrun Charzykowy . Sobota, 25.02.2023 r. – 3….
Zawsze jest dobry moment, by zadebiutować w parkrun! Nie za miesiąc, nie na wiosnę, nie jak będę w formie, ale właśnie teraz! Nie odkładaj życia na później. Teraz jest właściwy moment! Dziś o swojej świeżo rozpoczętej przygodzie z parkrun dziś opowie Dorota Raniszewska z parkrun Warszawa Praga. Jak się zaczęło? Biegam od wielu…